Żyła sobie lisiczka i żył sobie lis. Mieli się ku sobie i po pewnym czasie i rożnych takich przyjemnych zdarzeniach lisiczka zaciążyła. Po paru miesiącach urodziły się prosiaczki...
- A więc taka jesteś lisico?! No to poszła mi stąd!!! - wygnał ją z domu lis.
Lisiczka wzięła prosiaczki i poszła w las. Po pewnym czasie spotkała niedźwiadka.
- Co ci się stało, że chodzisz taka smutna po
lesie?
Lisiczka opowiedziała mu swoją historię.
- No wiesz, źle zrobiłaś, ale swoje wycierpiałaś. Chodź do mnie.
No i znów historia się powtórzyła. Wielka miłość, ciąża lisicy, a potem, potem urodziły się... prosiaczki.
Miś na to:
- O żesz ty!!! Widzę, że nic się nie nauczyłaś! Idź mi z domu i nie pokazuj się więcej na oczy.
Lisiczka zabrała prosiaczki i znowu szwędała się po lesie aż trafiła do zajączka.
- Chodź, ja cię oduczę takich zachowań - powiedział zajączek.
Historia się powtórzyła - zakochali się w sobie, ciąża i urodziły się... prosiaczki!
Jaki wniosek wypływa z tej historii?
Wszyscy faceci to świnie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą