Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Tramwajowe szranki motorniczego Lepianki - część I

59 700  
358   98  
Bardzo się cieszę widząc, że moje próby piśmiennicze nie spełzły na niczym. Tym bardziej się cieszę widząc tak bardzo mocny odzew w komentarzach, w których części odpisałem już pod spodem, a części nie. Oto druga część serialu dokumentalnego o motorniczym na wrocławskich torowiskach. Będzie o hamowaniu, drzwiach i czerwonym polarze (a może nie?).

Słowniczek

mada –
łac. przekleństwo dla tramwaju; nanopowłoka, którą są pokryte, głównie jesienią, szyny tramwajowe, co sprawia, że tramwaj w zasadzie nie wykazuje ochoty do hamowania, występuje zjawisko super poślizgu, koła albo stoją w miejscu, albo wskutek praw fizyki potrafią kręcić się w drugą stronę. Mada to inaczej rzecz biorąc rozjeżdżone i wstępnie usmażone/upieczone (niepotrzebne skreślić) liście, które jeśli nie pada deszcz i nie ma czynnika, który je zmyje, tworzy poślizg o którym nawet Durex nie marzył.

zamykanie po czasie –
magiczny przycisk w tramwaju umożliwiający zamykanie drzwi, np. gdy tramwaj stoi na pętli, a ludzie powoli się schodzą do pojazdu (gdy ja właśnie odwiedzam punkt socjalny albo toaletę). Najczęściej używany zimą, gdy grzejemy (im więcej tramwajów z klimatyzacją, tym oczywiście latem też będzie używany – w starych tramwajach latem zaleca się jak najczęstsze otwieranie drzwi, by wywietrzyć ten piekarnik)

zetki –
typ drzwi tramwajowych, oryginalnie instalowanych w tramwajach typu 105Na (opisuję tylko tramwaje jeżdżące we Wrocławiu). Wagonów czterodrzwiowych jest we Wrocławiu dość mało, ale wiele osób bardzo je sobie ceni ze względu na bezwzględność obsługi, widoczność (drzwi nie wystają poza obrys pudła) oraz na ich liczbę (im więcej drzwi tym szybciej ludzie wsiadają/wysiadają).

* * * * *

Wracając do tematyki tramwajowej, część osób zarzuciła mi rozdwojenie jaźni, do czego przyznaję się bez bicia. Często zdarza mi się gubić wątki nawet w rozmowie telefonicznej, a potem po prostu zapominam o wszystkim. I tak jest również z tą pracą. Myślisz o debilu, który zajechał Ci chwilę wcześniej drogę, ale już zza węgła czeka kolejny, który nierzadko z uśmiechem na twarzy robi to samo. Gorące dyskusje rozpalają klawiatury w domach Polaków, gdy wybucha artykuł na jakiejś stronie internetowej o złym człowieku, który zatrzasnął z hukiem drzwi przed nosem jakiejś biednej kobiecie mającej zamiar wsiąść, po czym odjeżdża w siną dal. Miałem o tym mówić w zeszłym odcinku, ale zapomniałem, więc będzie teraz. Niestety, spoglądając na tematykę skarg (nie znam danych statystycznych, zdanie opieram na zwierzeniach kolegów), większość skarg pasażerów stanowi tematyka związana z konfrontacją (najczęściej przegraną) z motorniczym, który zamknął drzwi. Czemu tak się dzieje? Aktualnie na stanie znajduje się kilka typów wagonów tramwajowych, wśród nich mamy również kilka typów drzwi. Są to m.in.:

- drzwi zetki (szybkie)
- drzwi zetki (wolne)
- drzwi IFE/IGE w tramwajach typu 105Na/105NWr/204WrAs/205WrAs
- drzwi IGE w tramwajach typu Skoda

Tramwaj #2436-35 z tzw. zetkami

Każdy model drzwi ma jakieś swoje cechy indywidualne, które umożliwiają w niektórych przypadkach sprawienie pasażerowi niewyobrażalnego bólu (w skrajnych wypadkach uszkodzeń kończyn), a część z nich np. po przytrzymaniu ich ręką posłusznie się otworzy ponownie. W tramwajach typu Skoda 19T z załączonym zamykaniem po czasie działają dodatkowo fotokomórki, które po zauważeniu ruchu w ich okolicy powstrzymają swoje zamykaniowe zapędy. Oberwanie drzwiami boli, to wie doskonale każdy, ale nie każdy wie, dlaczego można nimi oberwać. Pierwszą przyczyną takiego skutku jest ignorancja na dźwięki i sygnały świetlne dawane przez motorniczego. Na zewnątrz i wewnątrz tramwajów firmowy lakiernik nakleja dziesiątki tych samych naklejek, które oko pasażera jako pierwsze czyta, ponieważ z reguły są one na poziomie oczu. Jak jest w praktyce? Pasażer rozmawia, je, czyta, wrzeszczy, pali, pije albo wnosi właśnie tapczan bądź wózek ze złomem.


Miałem już setki awantur związanych z przytrzaśnięciem drzwiami i zawsze kończyło się na pozornej wygranej pasażera, bo przecież nawrzeszczał na mnie, albo zwymyślał spojrzeniem. To jedno z najbardziej typowych przypadków, gdy drzwiami się obrywa. Po sygnale się po prostu nie wsiada!

Kolejnym przykładem jest pośpiech. Czas to nasz jedyny towarzysz w pracy, widzisz go, słyszysz go i próbujesz go gonić, gdy jest się spóźnionym. Ludzie tego nie wiedzą, uważają, że spokojnie zdążą dokończyć papierosa, zjeść kebaba, kupić bilet w kiosku, zanim odjadę, uważają, że tramwaj będzie czekał. To błąd. Komunikacja miejska we Wrocławiu być może nie działa idealnie, ale świat w 2012 roku się nie skończył, więc raczej w 2017 to się również nie stanie i tramwaj, na który nie zdążyłeś, nie jest ostatnim tramwajem. A co jeśli jest ostatnim? Ja osobiście stosuję taktykę ruszenia spóźnionym z pętli. Dlaczego spóźnionym? Podam to na przykładzie linii 11 z pl. Kromera – ruszając półtorej minuty spóźnionym na placu Bema jest się 2 minuty za wcześnie (nie działa większość świateł, więc się po prostu jedzie). Jeśli ja, jadąc spóźnionym, przygotowuję się do tego, że Ty też się spóźnisz i mimo to biegniesz całą ulicą byle zdążyć, to albo nie masz szacunku do mnie i ludzi już jadących, albo zaspałeś i musisz zdążyć na nocny pociąg do Gdyni. To widać, te kilka lat praktyki już nauczyły mnie rozpoznawać, kto ma w dupie motorniczego i pasażerów, a kto spieprzył sprawę. Dlatego na przystanek polecam przychodzić punktualnie, ba, kilka minut wcześniej, bo może ten Twój nie przyjedzie i uda Ci się zabrać wcześniejszym? Jadąc do pracy, obserwuję rozkład i wiem, kiedy muszę wyjść. Zawsze też zostawiam sobie bufor czasu, by w razie czego lecieć biegiem albo przyjechać na styk. Pamiętaj, trzymając drzwi dla Twojego ziomka, sprawiasz, że ktoś na następnym przystanku spóźni się dzięki Tobie na rozmowę kwalifikacyjną/urodziny dziecka etc.

Najbardziej kontrowersyjnym przepisem na oberwanie drzwiami/zamknięcie przed nosem jest tematyka przebiegania na czerwonym świetle przed czołem tramwaju. W tej sytuacji ja nie mam litości, nie zabieram, zamykam i odjeżdżam. Skoro dziesiątki artykułów w gazetach opisujących dramatyczne wypadki z udziałem tramwajów i pieszych nie pomogły, zawsze mam nadzieję, że dłuższe oczekiwanie na przystanku pomoże. Poza tym, zabieram pasażerów, którzy przyszli, czekają, czasem marzną, a nie biegaczy, którzy mają wszystko i wszystkich w dupie i szkoda im własnego zdrowia. Kto chce zobaczyć wersję LIVE, niech zwróci uwagę na przejścia przy przystanku Wielka i Rondo – tamte miejsca to ulubione mateczniki takich delikwentów. Nie chcę być nieuprzejmym motorniczym, ale jeśli widzę coś takiego, będę nim.

Tematem pobocznym związanym z zamykaniem drzwi są również odjazdy przed czasem. Ktoś pytał się o Biskupin i te słynne 2-3 minuty przed czasem. W szczycie jest to w zasadzie niemożliwe, gdyż takt szczytowy to 12 minut. Na Biskupinie mamy 4 linie, więc odjeżdżają one statystycznie co 3 minuty z przystanku. Odjazd przed czasem niekoniecznie musi nim być, może odjechał spóźniony, bo ktoś wjechał przed niego, a na Biskupinie nie było jak go wyprzedzić? Polecam jako motorniczy ustawienie sobie zegarka według wyświetlaczy przystankowych – ich czas ma wskazania prawie te same, co komputer w tramwaju (różnica ok 2-3 sekund), wtedy pisanie skargi może być zasadne. Sam uderzę się w piersi, był okres, kiedy byłem na podium jeśli chodzi o odjazdy przed czasem. Straciłem kilka premii, było parę skarg – aktualnie zwalczyłem ten nałóg w większości. System rozlicza odjazd przed czasem nawet jeśli nastąpił on 1:00 przed planowym odjazdem, 0:59 to już odjazd punktualny. Idąc w drugą stronę -2:59 to odjazd nadal punktualny, a -3:00 to odjazd opóźniony. Są pewne detale determinujące odjazdy przed czasem, gdy stoję na pętli z wbitym oczekiwaniem do odjazdu i mam włączone zamykanie po czasie, komputer za pierwszym zamknięciem drzwi uznaje mnie za kurs przed czasem np. mając 13 minut postoju wjadę na pętlę, a drzwi się zamkną w 12 minucie, jestem 12 minut przed czasem i nic komputerowi nie wytłumaczy, że ja tam nadal stoję!
No i nareszcie doszło do tego hamowania – choć to jest znacznie prostsze do wytłumaczenia niż powyższy elaborat o biednych drzwiach. Wszystkie tramwaje zasadniczo mają cztery stany swojego życia pracowniczego:

1. Rozruch
2. Wybieg
3. Hamowanie
4. Postój

„Jeździ i hamuje” – to ulubiony cytat „starych motorowych”, gdy oddają zmianę innemu pracownikowi. Dla mnie najważniejsze jest dobre hamowanie. W tramwajach najstarszych jest to równoznaczne z sukcesem na zmianie. Im lepsze hamowanie, tym motorniczy bardziej uśmiechnięty, świat piękniejszy, żule pachną konfiturą z róży, a nie z denaturatu.

Rozpoczynając pracę motorniczy ma obowiązek sprawdzić skuteczność wszystkich hamulców tramwaju. A jest ich trochę. Mamy hamulce elektrodynamiczne, szczękowe, szynowe, tarczowe. Ile typów tramwajów, tyle hamulcowych konfiguracji. Każdy hamulec jest najważniejszy, a brak choćby jednego może przesądzić o katastrofie lub jej braku. Stąd jest to takie ważne. Hamulce to również polisa ubezpieczeniowa na życie na wrocławskich ulicach. Wrocław to jedno z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce, a kierowcy pomysłowością swoich manewrów dorównują pomysłami rodem z Doliny Krzemowej. Często z kolegami śmiejemy się, że kolizje mają tysiące różnych wersji, a najlepsze są, gdy samochód spadnie z nieba, co zdarzyło się mojemu kumplowi. Tramwaj to jednak kupa żelastwa, która nie zna katolickiego pojęcia „odpuszczenie winy – pokuta – zmartwychwstanie”. Jeśli uderzy, to mocno. Często kierowcy nie mają świadomości, ba, uważają, że tramwaj nie hamował, motorniczy zły, niedobry, a w ogóle to ch*j mu w dupę. Nieprawda, kolizje z samochodami są tak nieprzewidywalne, że często motorniczy zacznie hamować na sekundę przed uderzeniem.

Lata praktyki uczą przewidywać gdzie i co może się stać ale już kilkukrotnie miałem przed oczami napis ORLEN na naczepie ciężarówki, która wymusiła pierwszeństwo, a w myślach zastanawiałem się, czy propan wybucha w starciu z tramwajem. Typowe hamowanie tramwajem w praktyce wydaje się proste, schody zaczynają się, gdy pomyślimy o śliskiej szynie, madzie z liści, uszkodzonym wzbudzeniu, braku piasku czy podklejonym rozruszniku. Wtedy zaczyna się jazda zawodowa i tu jest ten haczyk, o którym uświadamiam kolegów, kiedy pytają się o trudność jazdy tramwajem. Mam już pewne doświadczenie w jeździe tramwajem, ale każdy „sezon jesienny” uświadamia mnie, że WIEM JESZCZE ZA MAŁO. Ciężko tutaj tłumaczyć, na czym polega hamowanie na śliskiej szynie, ale mniej więcej czasem czujesz się jakbyś nie miał czym hamować pomimo chęci.

W wielu wypadkach kołem ratunkowym rzucanym przez tramwaj jest posiadanie piasecznicy. Piasecznica to taka skrzynka pod fotelami w tramwajach typu 205WrAs, Skoda 19T czy pod ławą w Skodzie 16T. Każdy motorniczy wie, że im więcej piasku, tym jego zmiana lepsza i prostsza. Czasem się zdarza, że zmiennik poranny przywiezie tramwaj z pustymi piasecznicami. Udziela się mu wtedy zwyczajnej zjeby, że wszystko wysypał, ale on idzie do domu, a Ty zostajesz bez piasku. Pół biedy, jeśli jeździsz koło swojej zajezdni – ja po prostu stawiałem tramwaj przy zajezdni, biegłem po piasek i niczym sztafeta 4x10 kg wracałem z workami do tramwaju. Skoda 19T bez piasku nadaje się tylko do zjazdu do zajezdni, bo wie, co znaczy brak piasku przy swojej masie. Do każdego tramwaju wchodzi od 100 do nawet 300 kg piasku. W starszych tramwajach produkcji Protramu czy Skody piasek wysypuje się grawitacyjnie przez lejek na szynę, co jest dość mało oszczędne (no i są tylko dwie piasecznice). Znowuż, Skody 19T posiadają pneumatyczne dozatory piasku, a samych piasecznic jest 6.

Nie masz piasku – to masz tramwaj typu 105N (i wszystkie wersje zmodernizowane) i uczysz się pokory i rozsądnej jazdy. Nie będę opowiadał jak hamuję, każdy ma swój sposób na poślizg (albo i nie). Warto pamiętać, zwłaszcza na Biskupinie, Sępolnie, Klecinie czy Osobowicach, że jesienią motorniczowie jeżdżą tam bardziej zestresowani niż gdziekolwiek. Po prostu zmierzam do głównej tezy polskiej policji – NOGA Z GAZU (od siebie dodam – i nie wpychajcie się pod tramwaj). Szkoda zdrowia i blachy Twojego autka. I tym hamującym akcentem kończymy część drugą.
Co ma być w części trzeciej? Czy ma w ogóle powstać? Co byście chcieli wiedzieć? Zapraszam do dyskusji.


Jako mały bonus – filmik mojego autorstwa sprzed kilku dni. Zabrakło kilku centymetrów.


<<< W poprzednim odcinku

9

Oglądany: 59700x | Komentarzy: 98 | Okejek: 358 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało