No może nie takiego normalnego, żywego, ale jakiś produkt kotopochodny...
no bo to było tak, że jest u mnie niespodziewana impreza, to ja szybko myk do sklepu po i jakieś żarełko...
no i stanęło na tym, że kupiłem metki (cztery sztuki, każda smakowa).
Impreza się bardzo udała, ale metka mi została na talerzu (elegancko z cebulką i chlebusiem, no cud miód, ale się nie będę przy gościach obżerał przecież).
No i tak została do dzisiaj, smród cebuli panoszy mi się teraz po mieszkaniu niczym dawno zapomniany współlokator. Cóż zrobić?
Ano - z talerza na rozgrzaną patelnię z masełkiem (wrzuciłem razem z cebulką, aby się zarumieniła), dodałem (bo leniwy jestem) odrobinę bułki tartej na wierzch, wszystko wymieszałem, pod pokrywkę i dawaj dalej do swoich trudnych obowiązków leczenia kaca. Po jakiś czasie żarełko zaczęło mi z patelni uciekać, więc nadawało się do spożycia.
Gdybym nie był tak strasznie głodny i gdyby nie fakt, że mi obsępili lodówkę z dosłownie wszystkiego, to po pierwszym kęsie bym się pożygał i wywalił do śmieci, ale cóż zrobić, na dworze zimno, zjem.
Smak kota (a nawet smak sierści kota) czuję do teraz na języku.
Metka tylko na surowo!
(tak, to jest zakamuflowany post).
no bo to było tak, że jest u mnie niespodziewana impreza, to ja szybko myk do sklepu po i jakieś żarełko...
no i stanęło na tym, że kupiłem metki (cztery sztuki, każda smakowa).
Impreza się bardzo udała, ale metka mi została na talerzu (elegancko z cebulką i chlebusiem, no cud miód, ale się nie będę przy gościach obżerał przecież).
No i tak została do dzisiaj, smród cebuli panoszy mi się teraz po mieszkaniu niczym dawno zapomniany współlokator. Cóż zrobić?
Ano - z talerza na rozgrzaną patelnię z masełkiem (wrzuciłem razem z cebulką, aby się zarumieniła), dodałem (bo leniwy jestem) odrobinę bułki tartej na wierzch, wszystko wymieszałem, pod pokrywkę i dawaj dalej do swoich trudnych obowiązków leczenia kaca. Po jakiś czasie żarełko zaczęło mi z patelni uciekać, więc nadawało się do spożycia.
Gdybym nie był tak strasznie głodny i gdyby nie fakt, że mi obsępili lodówkę z dosłownie wszystkiego, to po pierwszym kęsie bym się pożygał i wywalił do śmieci, ale cóż zrobić, na dworze zimno, zjem.
Smak kota (a nawet smak sierści kota) czuję do teraz na języku.
Metka tylko na surowo!
(tak, to jest zakamuflowany post).
--