właśnie o to chodzi, że się nie ubezpieczali. Sporne odszkodowanie pochodzi z OC sprawcy. W przypadku, gdyby byli ubezpieczeni, to sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Szkoda zostałaby zlikwidowana z polisy właściciela, przez jego zakład ubezpieczeń. I to zakład ubezpieczeń poszkodowanego, wystąpiłby o zwrot pieniędzy z OC sprawcy czyli regres. Tak to powinno się odbywać w cywilizowanych warunkach, a tak to poszkodowani niepotrzebnie przyjęli odszkodowanie, inni z dobroci serca pomagając zaszkodzili i wątpię by cokolwiek jeszcze z PZU dostali, chyba że się ułożą. Tam w komentarzach jeden z userów (ik) dobrze podsumował. Odszkodowanie nie może być źródłem zysku dla poszkodowanego.
Z resztą na to samo powołują się zakłady ubezpieczeń, żądając np. od powodzian zwrotu wypłaconych odszkodowań w związku z wypłaconymi przez państwo zapomogami.
I moim skromnym zdaniem jest to uczciwe. Klasyczny przykład z bajki o mrówce i koniku polnym. No ale jak Cimoszewicz w 1997 roku powiedział prawdę w oczy, to go prawie wszyscy wieszać chcieli i od tego czasu trąba powietrzna jeszcze się kręci, a premier z ministrami i wojewodami już jadą z walizkami pieniędzy dla poszkodowanych. Ci wiedząc o tym się nie ubezpieczają, bo przecież państwo pomoże. I nawet najgorsze żule modlą się o wielki deszcz, bo przyjedzie premier i da pieniążki, a pochlamy wtedy ze dwa miesiące
Państwo opiekuńcze kurwa mać.