no kto jest takim małym, fajnym pieskiem?
no kto?
no kto?
no kto?
no ty maleństwo! daj łapeczkę!

Em, no ja się na psach nie znam zupełnie, ale wczoraj szłam sobie spacerowo, i słyszę jak gościu nawołuje swojego sierścia. Idę, idę, nagle patrzę a tu sierść siedzi za krzaczkiem i udaje, że go nie ma

Jak zwykle spózniony na flejma, i to jeszcze o psach i kotach.

A pies ze zdjęcia ma tępego ryja.

:fiol78, niezła próba!

Zdolny pieseł

, tak się jakoś składa, że większość psowatych też tworzy stada rodzinne. Wilki też, na ogół; niemniej przyjmują też "obcych". Natomiast bywa, że lwy też przyjmują do stada "obcych".
Nawiasem - widziałeś kiedy stado lisów ?... to samotniki
To raz.

Dwa - dlaczego służalcza inteligencja zwirza, w korelacji z jego przydatnością dla czlowieka ma być wykładnią jego przywiązania ? Niewolnictwo jak w Rosji Radzieckiej
Krowa jest bardziej przydatna człowiekowi niż pies, jednak trudno nazwać ją inteligentną.

Nie generalizuj, świat jest bardziej skomplikowany, niż Ci się wydaje

Opala, 12-letnia łiski co najmniej!

:szamano, Twój pies się nie liczy do ogólnego rozrachunku, Twój pies jest fajny

:tomasz35 trochę popłynąłeś z tą miłością na rozkaz, miłość tak nie działa po prostu. Ale Ruski też dobrze dojebał - jeśli miarą inteligencji ma być zdolność do działania w grupie, to najbardziej inteligentne na całym świecie są... mrówki
Zresztą można też np. napisać, że wilki polują w grupie, bo pojedynczo nie są w stanie ogarnąć tematu, a tygrysy wszystko robią same, bo takie są zajebiste i mądre - i będzie to tak samo prawdziwe (czyli wcale), jak twierdzenie, że działanie w grupie wymaga większej inteligencji niż w pojedynkę. Po prostu są to różne strategie na przeżycie, obie najwyraźniej skuteczne, skoro do dzisiaj się je obserwuje u różnych zwierząt (i to do tego istnieją kotowate żyjące w stadach, jak i psowate będące samotnikami). Nie wynikają one z (i nie świadczą o) większej lub mniejszej inteligencji, tylko z dostosowania się do różnych warunków.

Ogólnie to dyskusja sprowadza się do tego, że "psy są lepsze od kotów, bo ja wolę psy" albo odwrotnie

..a i tak wiadomo, że najlepsze są szczury

p.s. :yoop Twój psiak jak zawsze jest zajebisty

To, korzystając z okazji, pochwalę się bestią z piekieł .
Nowa leżanka zaakceptowana

:szamano ten psiak jest tak niesamowicie fotogeniczny, że powinni go trzymać w Sèvres jako wzorzec fotogeniczności

Taka sytuacja - pan ma ryj jak wyrzutnia gnojówki, to pies musi nadrabiać...

https://vignette.wikia.nocookie.net/mrpickles/images/c/ca/Mr._Pickles.png/revision/latest?cb=20141020064542

:szamano pojechałeś gnojówce

Tak mi się nasuwa: porównywać psa i kota to całkiem jak porównywać kanarka i złotą rybkę. Jedno fruwa, drugie pływa. Pies i kot są to zwierzaki o całkiem różnych strategiach przetrwania. Pies, jako zwierzę stadne, w dodatku udomowione jako pierwsze lub jedno z pierwszych ( bo paleoantropologowie spierają się, czy pierwszym udomowionym zwierzem był koń czy pies ) rozwinął bardzo szeroką więź z człowiekiem. Rozumie naszą mimikę, rozumie i chętnie wykonuje polecenia, w razie ataku będzie bronił nas, a w zasadzie nasze (swoje) stado. Dlatego postrzegamy go jako inteligentniejszego jak kota. A naprawdę, to nam, ludziom też łatwiej jest zrozumieć psa. Stąd przekonanie, że kot jest głupszy od psa. Z czym się nie zgadzam, bo koty są inteligentne. Tylko że jako zwierzęta samotnicze, nie ulegają stadnym nawykom.
Widzę to po moich kocich sierściuchach. Dopóki są głodne (rzadkość, ale zdarza się ) rozumieją "psie" polecenia (siad, waruj, daj łapę, zdechł kot). Po kilku kawałkach mięska koty głuchną
Została zaspokojona potrzeba, więc według kociej strategii nie ma po co dalej się wysilać . U psa potrzeba współdziałania ze swoim panem jest tak duża, że nie jest warunkowana głodem. Pies po prostu jest naszym towarzyszem na dobre i złe. Bo podporzątkowuje się strategii przetrwania stada. Kot jest warunkowany potrzebom jednostki, znaczy swoim.

:jenny8 z kotami bywa różnie i dziwnie. Mój koteł, odszedł do kociego nieba, jakiś rok po tym jak go "porzuciłam". Nie mogłam go ze sobą zabrać i przeprowadziłam go do mojej siostry, którą nota bene, koteł uwielbiał. Siadła mu psychika a później fizycznie go zaorało. Nie chciał wychodzić z domu, chociaż miał fajne warunki do szwendania.
Dlatego teraz nie mam żadnego zwierza, bo zbyt często się przeprowadzam.
Moja przyjaciółka ma psicę, która uznała mnie i mojego Małżona za stado. Często z nią na spacery chodzimy. Jak przysiądziemy gdzieś to zaczyna się wariactwo. Żaden pies w nasze pobliże nie ma prawa podejść. Poza tym jest mega przyjaźnie nastawiona i lubi się bawić z innymi piersiami.

Piesami miało być *

:peggypumpkin a już chciałem prosić o rozwinięcie historii

:szamano

To może, żeby rozładować trochę dyskusję, ja wrócę na moment do tematu gumowego kurczaka...

https://www.youtube.com/watch?v=ctsWancKojw