Apel do działkowiczów. Nigdy nie zostawiajcie koszenia trawy na później, bo nim się obejrzycie miną dwa miesiące i robota, którą normalnie kończycie w godzinę zajmie wam pół dnia
Posiałem traweczkę, ale wzeszła taka licha, rzadziuśka, dramat. No to podlewałem, nawoziłem, cuda wyczyniałem. Cały rok. Tak, prosiłem się o kłopoty i je dostałem. Rok minął. Teraz szukam kosiarki o napędzie atomowym, która da radę...
--
Moja opinia może się zmieniać, ale nie fakt, że mam rację.
Za moich czasów to się kosiło kosą, co kawałek ostrząc ją osełką i spluwając przez lewe ramię. A tu pewnie kosiarka spalinówka, możliwe że samobieżna, a narzek prawdopodobnie ma to, że brzuchaty operator nie nadąża Ojciec kosę jeszcze ma, od czasu do czasu trenuję - się może przydać
--
Co tydzień te same cele: przeżyć do piątku, nie umrzeć do poniedziałku.
:kashpir za młodu też kosiłem kosą i nawet myślałem, czy by nie kupić do tej roboty. A kosiarę mam elektryczną, starego rzęcha, który krztusi się na mrowiskach
wszystko się zgadza, tylko nie mam gumowców. Wyglądam jak leśny troll
:pietafon à propos gumofilców. Tynfa poproś, chłop się na wszystkim zna i zawsze chętny do pomocy jest.
W rzeczywistości koszenia trawy pewnie nie ogarnie, ale zanudzi ją swoimi opowiastkami i trawa sama się wykosi i wywiezie do innej gminy. W innym województwie