Mam takiego kumpla w robo co nieświadomie chyba przekręca zdania.
Opowiada mi, jak to nie cierpi urzędów skarbowych. Poszedł tam z dzieckiem, bo nie miał z kim zostawić w domu. Tam go odsyłali z kwitkiem od drzwi do drzwi. Normalnie "Czeski metal", nikt nic nie wie...
Albo opowiada jak gadał z kumplem i on mu mówi o czymś... tak ni z dupy ni z pietruchy.
A tera krem de la krem:
Opowiadał coś o dodatkach i zaś narzekał, na końcu stwierdził
-Należy się to nam jak psu jajca
Normalnie kamień pański z nim