Ostatnio musiałem zrobić jakiś dobry uczynek, a Pan Bóg nie potrafi złamać hasła do dysku na którym trzymam porno, bo wysłuchał moich cowieczornych modlitw. Jednak będąc specjalistą od zarządzania (no ba, któż jak nie On?), zamiast ryby dał mi wędkę, dość ironicznie, przecież widzi, że jestem na pustyni i nawet trawler by mnie nie urządzał.
Rolę wędki w tym przypadku odegrało zaproszenie na rozmowę w sprawie pracy. Na piątek.
dramatyczne CIACH
nadal coś jest nie halo z wrzucaniem długich tekstów na bloga
więc reszta do przeczytania
tutaj :(
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą