Film totalnej akcji w stylu "Commando + Rambo + Drużyna A" tylko słabsze.

Sly dostaje zlecenie aby jechać na jakąś wyspę aby pozbyć się jakiegoś bossa narkotykowego. Zbiera ekipę, sprząta i wraca. Nic nowego i odkrywczego.

Akcji jest sporo, ale nie zachwyca. Już "A-team " pod tym względem bardziej mi się podobało.

Irytowały mnie komputerowe efekty (szczególnie sceny z krwią).

To że w filmie napakowano plejadę herosów kina akcji, nie ratuje tej produkcji. A Ci aktorzy ktorzy mogliby zagrać główne role w filmie, pojawiają się gościnnie na kilka sekund.



Generalnie film można obejrzeć. Nie jest ani zły, ani dobry. Taki nijaki w sumie.
Daję 3/10.

Mam te same odczucia, ze ze wszystkich "odmozdzajacych" produkcji tego lata, A team wypada najlepiej.

Szkoda bo w recenzji napisali, ze Stallone wreszcie nauczyl sie dystansu do swojego ulubionego gatunku. Nic takiego nie zauwazylem. [spojler] Bla, bla grupa najemnikow, zli biali ludzi, zly rezim blabla, bla, bla... serce im peka, ida na smierc za darmo.. blabla, nikt nie ginie, wszyscy happy

Kolesia z Transportera wybitnie nie lubie. Stallone gral typowo swoja role. Lundgren fajny pojeb w sumie. Jet Li probowal byc smieszny na sile. Willis i Arnie pojawiaja sie na 2 sekundy (dosc by sie pojawic jako glowni aktorzy na plakatach...).

Chala!

Dla mnie jednak mimo wszystko Expendables>A team.
Poziom absurdu w Druzynie A jak dla mnie zostal przekroczony i od pewnego momentu film ogladalem ze skrzywieniem na twarzy.
Niezniszczalni to typowy lekki(nieskomplikowany) film akcji z nutką brutalnosci(efekty podobne do tych w najnowszym Rambo).
Nie ma co oczekiwac po tym filmie czegos wielkiego po prostu zwykła jatka z dziadkami w roli glownej.

Masakryczny szajs. Kaszanka ze skwarkami. Geriatria na sterydach.

I małe podsumowanie dorobbku "aktorskiego"

słabiutki ten film
szkoda kasy

:brogman nie wiem czego jęczysz... dużo trupów przecież

Mi ogólnie film się podobał. Szybka akcja, dużo krwi. Nie jestem wymagająca i być może mam poziom umysłowy "amerykańskiego nastolatka" - ale jeszcze się taki nie urodził... koniec każdy zna. Nie ma takiego filmu, co by się każdemu podobał. Na wieczorną zapchajdziurę film w sam raz.

ale fajnie napierd*alali .

:asta87 o to to właśnie było najlepsze

Dzisiaj obejrzalem raz jeszce, bo pojawila sie dobrej jakosci kopia w necie. I zmieniam zdanie.

Totalne dno. Sylwester rusza sie z gracja alzheimernika. I nawet ryja nie moze wykrzywic porzadnie od tego botoxu jaki mu wszczykneli chyba. Statham gra lysego pseudotwardziela, ktory za gre aktorska uwaza patrzenie w krzywo na bok z zacisnieta szczeka. Te bardzo fejkowe "zolwiki" jakie wymieniaja po udanej akcji przyprawiaja o mdlosci.
Zeby operowac zdalnie dzialkami w samolocie trzeba bylo umiescic klape, siedzenie i dodatkowe urzadzenia w dziobie, zamiast spustu na drazku sterowniczym...
Kim w ogole jest ten facet w kapelusiku wedkarskim? I ile zaplacono Dzetowi Li zeby przelknal dume i zagral tak durna i stereotypowa role chinczyka w zespole.
David Zayas niczego nie gra a z jego setki zolnierzy, naliczylem tylko kilku ktorzy w ogole oddali strzal w strone naszych bohaterow. Reszta wbiegala w linie strzalu trzymajac karabiny nad glowa...
Podsumowujac. Epoka Rambo minela prawie 30 lat temu, ale k... motyw z jedna zakuta pala wybijajaca kilka (-set) kolorowych palantow na jednym magazynku, nadal swietnie sie sprzedaje.

Idz do diabla w koncu, panie Stallone...

E głupoty opowiadacie, ten film to najlepszy hołd gatunku odmóżdżającego kina akcji jaki tylko Sly mógł stworzyć. Pewnie że fabuła jest cienka jak mój biceps ale co z tego? Wychowałem się na: die hard, rambo i innych uniwersalnych żołnierzach a tutaj mam tych samych aktorów z lepszymi efektami i olbrzymią dozą autoironii(konflikt Lundgrena z Li jest fenomenalny). Dialogi są fajne i typowe dla gatunku, sceny z "hanging a pirate" czy "bring it on happy feet" do teraz wywołują u mnie banana na twarzy na samo wspomnienie. Dla mnie jako dobre kino rozrywkowe mocne 8+/10.

No nie jęczcie. Dobrzy są dobrzy, źli są źli, a zagubieni znajdują właściwą drogę. Zero stresu, kto niedobry, dostaje kopa w dupę i tak ma być. Czego się spodziewaliście? Jak dla mnie fajny film na wieczór przy piwku i chipsach. Do kina - niekoniecznie.

takie sobie, ani dno, ani szczyty 5/10. Obejrzane bez bólu, ale jeśli miałbym wybrać coś z gatunku heroizmu geriatrycznego, to raczej Machete - tam jest dopiero jazda

Jest OK - myślałem, że będzie gorzej! Polecam, ale nie jako wyjście do kina.

Mi podobała się scena ze strzałem ostrzegawczym

ej, a mi się podobało lekki, łatwy przyjemny, śmieszna parodia kina akcji w wydaniu oryginalnych żywych legend tego gatunku
zresztą aktorzy pokazali klasę podchodząc z takim humorem i dystansem do siebie